Czy warto mieć zainteresowania? Ja uważam, że zdecydowanie warto. Mnie osobiście wydaje się to niezbędnym elementem życia. Mam ponadto wrażenie, że zainteresowania są naszym motorem do działania, do walki z codziennością, do odskoczni od codziennej rutyny. Jednak jeśli na dzień dzisiejszy brakuje Ci hobby, nie ma w tym nic złego. Może, któregoś dnia ono samo zapuka do Twojego serca. Mam nadzieję, że ten tekst zainspiruje Cię wówczas do działania i będzie przestrogą przed czyhajacym za rogiem zagrożeniem. 😉
Sam posiadam wiele zainteresowań. Korzyści płynące z zainteresowań przekładają się na wiele dziedzin. Przykładowo, jeśli interesujemy się sportem grupowym, radzimy sobie ze współpracą wśród współpracowników i liczą się dla nas wspólne cele. Kiedy interesujemy się grą w szachy, z pewnością jesteśmy cierpliwi i dobrze radzimy sobie z analizą danych i tak dalej… Pomimo tego, że hobby tak wiele wnoszą w nasze życie, są ludzie, którzy takowych nie posiadają. Kiedyś nie potrafiłem tego zrozumieć, jednak dziś bardziej interesują mnie elementy psychologii. I tak jak podają, źródła naukowe taki stan może być spowodowany między innymi priorytetami życiowymi. Świetnie obrazuje to piramida Abrahama Maslowa. Która opisuje hierarchię ludzkich potrzeb.


Na samym dole piramidy są potrzeby fizjologiczne. Są dość oczywiste i zakładam, że czytając ten post, o te już czytelniku zadbałeś. Kolejny poziom stanowią potrzeby bezpieczeństwa. Tutaj też się nie będę się rozdrabniać, ponieważ zakładam, że nie masz pistoletu przyłożonego do głowy. Posiadasz podstawowe dobra materialne, nie martwisz się tym, czy lub gdzie jutro się obudzisz i w dodatku dysponujesz wolną minutką, żeby to przeczytać. Następny poziom stanowi potrzeba przynależności. O ile poprzednie poziomy piramidy zostały już zaspokojone, jako człowiek masz potrzebę bycia akceptowanym, przebywania z innymi osobnikami Twojego gatunku, bycie z nimi we wszelakich relacjach. Tutaj często może do tego prowadzić właśnie hobby. O ile rodzice mogą kochać Cię bezgranicznie, to w drodze do miłości poza ogniskiem domowym przydatne mogą okazać się wspólne zainteresowania. Są i tacy, którzy twierdzą, że wolą skupić się na pozyskaniu przyjaciół, czy partnera życiowego, a nie koniecznie rozwijaniu zainteresowań. Jeśli skończyłeś już studia, nie masz pracy i nie masz kontaktu z rówieśnikami, przyjaciółmi być może rozwijanie jakiegoś zainteresowania przybliży Cię do tego, aby nawiązać jakieś relacje oparte na wspólnych zainteresowaniach. Nie mniej jednak zainteresowania w tym przypadku nie są obligatoryjne.

W momencie zaspokojenia wszystkich potrzeb widniejących na niższych szczeblach piramidy pragniemy odczuwać już wyższe potrzeby, takie jak poczucie własnej wartości, odczucie kompetencji, bycia poważanym wśród innych. Wtedy zainteresowania są w stanie nam pomóc, a nawet zaszkodzić. Chcąc sobie lub innym udowodnić swoją wartość poprzez osiągnięcie różnych celów. Pozwolę sobie pokazać przykład dwóch przypadków. Ten dobry. Jarek lubi pływać. Chodzi na basen raz w tygodniu. Ważna jest dla niego rodzina i zdrowie. Chciałby wystartować w zawodach pływackich. Zapisuje siebie oraz swojego syna i partnerkę na lekcje pływania raz w tygodniu i uzupełnia to jeszcze dwoma treningami z rana przed pracą. Jarek ma świetną formę fizyczną, lepiej się odżywia i wraz z synem zamienili niezdrową przekąskę na marchewkę z humusem. W konsekwencji swoich działań zdobywa świetne 3 miejsce na zawodach pływackich. Jego syn oraz ukochana partnerka są z niego bardzo dumni. Koledzy z pracy gratulują sukcesu. Ten gorszy przykład. Jolanta bardzo lubi kryminały. Od roku czyta około 4 książki w miesiącu, regularnie jeździ na zloty fanów kryminałów. Na co dzień jest zabieganą matką trójki chłopaków i nie potrafi wygospodarować na czytanie więcej czasu. Jednak z okazji nowego roku postanowiła, że wraz z koleżankami z fanklubu kryminałów, przeczyta do kolejnego sylwestra 100 książek. Jolanta świetnie realizuje swój plan. Już w lipcu przeczytała 80%. Zostało niewiele. Koleżanki z pracy i forum na FB dopingują. W tym momencie pojawia się więcej obowiązków rodzinnych i służbowych. Następuje lekka stagnacja. W tym czasie koleżanki, biorące udział w wydarzeniu są już na ostatniej prostej. Gabrysia oraz Magda już skończyły, a Natalii zostały jeszcze 4 książki. Jolanta jest uparta i zmotywowana, jednak jest już grudzień, a zostało jeszcze 15 książek. W domu codziennie jest coraz więcej niepozmywanych naczyń, dzieci pytają się taty, dlaczego mama nie chodzi ostatnio z nami na spacer. Kosz na brudne ubrania wysypuję się z łazienki, a od trzech dni na obiad i kolację jest pizza. Wszyscy wspierają Jolantę, lecz celu nie udaje się osiągnąć. Pomimo tego, że Jolanta ma jeszcze tydzień urlopu, po świętach jest już zmęczona książkami, a dodatkowo na sam koniec zostawiła sobie najgrubsze i najnudniejsze tytuły. Poddała się. I wróciła do czytania dopiero w lutym. Te dwie sytuacje pokazują motywację wewnętrzną oraz zewnętrzną. Jarek chce zmienić złe nawyki panujące w domu. Kieruje się zdrowiem rodziny i spełnia marzenia. Jolanta od początku nie przemyślała swojego celu i jego konsekwencji, nakręcała ją rywalizacja z koleżankami, niestety często kosztem swoich bliskich. Nie miała również dobrego systematycznego planu działania. Ponadto w pewnym momencie czytanie przestało sprawiać jej przyjemność, było tylko obowiązkiem.
Z perspektywy psychologi sportu powinniśmy odręcznie zapisywać nasze spostrzeżenia , samopoczucie i dane treningowe.
Można również korzystać z aplikacji takich jak Strava, TrainingPeaks, do czego zachęcam i sam korzystam z tych rozwiązań, jednak nie zastąpi to kartki i długopisu. Napiszę kiedyś o tym więcej, w osobnym wpisie.
Na samej górze piramidy znalazło się miejsce dla samorealizacji, wrażliwości, tworzenia, rozwijania swoich zdolności i wiedzy. Tutaj w odniesieniu do naszego hobby. Dążenie do skonkretyzowanych, dalekobieżnych celów. W tym przypadku stajemy się coraz większym specjalistą. Mamy ochotę być lepsi, pozyskiwać specjalistyczną wiedzę. Rozwój jest wówczas nieodłącznym kompanem naszej ścieżki. Sam proces jest już naszym hobby. Sądzę, że jeśli dotarłeś do szczytu piramidy bez posiadania zainteresowań, to teraz już je masz. Po tym krótkim wstępie chciałem przedstawić dwa modele motywacji, jakie mogą nam towarzyszyć podczas kierowania się w stronę postawionych sobie celów w odniesieniu do naszych zainteresowań.

Jacek i Małgorzata z pierwszego odcinka podcastu Niedopowiedziane dzielą pojmowanie swoich zainteresowań na trzy etapy, których odzwierciedlenie znajdziemy z pewnością w wielu aspektach naszego życia. Może to być granie w gry, czytanie, książek, uprawianie jogi, zdrowe odżywianie, medytacja, czy aktywność fizyczna. Każdy może odnieść te etapy do przekonań, zainteresowań, czy czynności, jakie wykonujemy.
Etap 1 – Zrozumiałem, iż według prowadzących ten etap charakteryzuje się tym, że obiekt naszego zainteresowania jest dodatkiem do naszego codziennego życia. Robimy to między innymi, ze względu na to, żeby spędzić czas wśród bliskich, ze względu na zdrowie, a może daje nam to oderwanie od rzeczywistości lub po prostu to lubimy. Nie kieruje nami rywalizacja. Wszystko jest dla zabawy, bez narzucania sobie reżimu, bez stawiania celów i planów dążenia do tychże. Podejście wydaje się dość racjonalne i naturalne. Może mamy lekką zajawkę całym tematem, ale potrafimy się zdystansować.
Etap 2 – Tutaj zajawka jest już czymś bardziej złożonym. To dość niebezpieczny okres, w którym pojawiają się dychotomiczne dążenia do postawionych celów. Motywacja niejednokrotnie będzie w tym przypadku zewnętrzna i związana z czwartym poziomem piramidy Maslowa. Jednakże droga, która została obrana w kierunku ich osiągnięcia, nie do końca jest zdrowa. W tym etapie mamy parcie na dowiadywanie się wszystkiego, co może nam pomóc, by być coraz lepszym w naszej dyscyplinie. Często, jeśli zaczynamy rozmawiać na ten temat z innymi, jesteśmy apodyktyczni. Nie mniej możemy mieć rację w niektórych przypadkach, ale nie jesteśmy w stanie dopuścić do siebie doświadczeń czy wiedzy innych. Często warto posłuchać innych, nawet jeśli się mylą. Popadamy tak w skrajności, że tematyka, którą się zajmujemy, nie jest dodatkiem do naszego życia codziennego, a to życie staje się nierzadko tylko obciążającym i niezbędnym dodatkiem naszego zainteresowania. Warto dostrzec ten etap i dopuścić do siebie przemyślenia środowiska, które informuje nas, że może przesadzamy i warto trochę wyluzować. Koniecznie już trzeba dopuścić i wziąć pod uwagę sygnały z własnego organizmu, które reaguje na przykład bólem, napięciem, urazami, przemęczeniem, przetrenowaniem czy zmęczeniem. Może się też wtedy okazać, że wyniki badań krwi są poza normą.
Etap 3 – W tym momencie liczy się dla nas balans, zdrowie, dobre samopoczucie, zdrowy rozsądek. Na tym etapie mamy za sobą wiele życiowych doświadczeń. Przemiana prowadząca nas do trzeciego etapu może nastąpić również najzwyczajniej z wiekiem, wraz ze wzrostem rozsądku 😊. Najczęściej przeszliśmy już przez etap 2 i traktujemy go, jako naukę, doświadczenie. Wykorzystujemy pozyskaną wiedzę, jednakże mamy ją już przefiltrowaną i usystematyzowaną. Korzystamy ze sprawdzonych metod, a najnowsze odkrycia w odniesieniu do naszego zainteresowania traktujemy z należytą ostrożnością i dystansem. Nie zachwycamy się nowinkami. Wiemy przede wszystkim jak korzystać ze zdobytej wiedzy, nie powodując uszczerbku na swoim zdrowiu i relacjach. Potrafimy pójść na kompromisy. Główną motywacją do działania jest motywacja wewnętrzna, a ta zewnętrzna jest tylko umiejętnie wykorzystanym dodatkiem. Mamy zdrowe i długodystansowe priorytety. Często towarzyszy nam ułożony plan działania oraz cele, które nie kolidują z życiem prywatnym, towarzyskim, pracą, rozsądkiem i zdrowiem psychicznym.

Mateusz Grzesiak, jeden z najbardziej rozpoznawanych psychologów w Polsce w 14 podcaście Elit Mentality prowadzonego przez Cypriana Majcher – o zarządzaniu linią czasu przedstawia motywację do działania w podziale na trzy podejścia.
Podejście 1 – in time (ad hok, tu i teraz, balonik, który trzeba cały czas dopompowywać) – motywacja krótkoterminowa, w moim odczuciu często pokrywa się z dychotomicznym myśleniem i przykładowo w prowadzeniu diety redukcyjnej może prowadzić do efektu jojo. Z moich obserwacji również na sobie, może to być również związane z egotyzmem. To takie chwilowe zajawki. Przykładem może być zakup super roweru lub super zegarka sportowego, po to, aby regularnie uprawiać sport. Niestety te rzeczy motywują nas tylko na chwilę. Kiedy kupimy sobie nowe buty do biegania, zaraz chcemy je wypróbować, pochwalić się znajomym, że biegamy, chodzimy na siłownie, jeździmy na świetnym rowerze. Niestety ostatecznie i tak buty lądują w szafie, rower w piwnicy, a sportowy zegarek na olx.
Podejście 2 – between times (systematyczne budowanie nawyków, stworzenie dziennego planu i postępowanie według określonych założeń nie zastanawiając się nad nimi, w literaturze często mówi się o 21 dniach na każdy nowy nawyk) – bardzo skuteczna metoda, daje wspaniałe rezultaty. Jeden mankament, jaki w niej widzę, który może, ale nie musi wystąpić to, kiedy w momencie wyciągnięcia jednej z cegiełek pojawia się ryzyko zawalenia całego muru. Przykładem takiej sytuacji może być taka sytuacja – Wstajemy rano, jemy owsiankę, następnie trening na basenie, po czym jedziemy do pracy. Taki schemat uskuteczniamy codziennie w dni robocze. Pojawiają się święta i mamy tydzień przerwy. Nie zjadamy już owsianki z rana, wstajemy później i nie jedziemy na basen nawet po południu, ponieważ wyszliśmy z monotonii i reżimu. Potrzebujemy znów zastrzyk mobilizacji, który pomoże nam wejść w uprzednio wypracowany skuteczny system.
Podejście 3 – thru time (podejście do życia, osobowość, tożsamość) działanie z myślą o dalszej przyszłości, w okresie 5-ciu, 10-ciu, 30-tu lat. Jak dzisiaj mogę wpłynąć na siebie w dalekiej przyszłości. Działanie w moim odczuciu bardziej holistyczne. Dalekie od podejścia dychotomicznego. Jeśli dziś przesadzę z treningiem, nie będę w stanie się zregenerować. Jeszcze bardziej można to zobrazować tak – jeśli będę systematycznie uprawiał sport, za kilka lat będę świetnym sportowcem. Finalnie – jeśli cały czas będę się odżywiał zdrowo i racjonalnie, będę inwestował w regenerację, redukcję stresu to za 10, 20, 50 lat będę bardziej sprawny, będę bawił się z moimi wnukami, zamiast siedzieć przed telewizorem i narzekać na bóle, nie będę wydawać oszczędności na podbudowanie swojego zdrowia, będę czuł się świetnie. Innym przykładem takiej sytuacji jest ekologia. W momencie, kiedy ekologiczne zmiany nie są dla nas dużym wyrzeczeniem, ponieważ myślimy o wyższym celu. O tym, jak kiedyś nasze dzieci i wnuki będą obarczone naszą obecną wygodą. Wtedy nie jest dla nas problemem kupienie pieczywa, owoców, warzyw nie biorąc każdorazowo plastikowej torebeczki. Zrobienie sobie w pracy kawy w kubku porcelanowym czy szklanym zamiast w plastikowym, czy pseudo papierowym.
Moje doświadczenia i przemyślenia odnośnie do tych podejść.
Każda metoda ma swoje pozytywne i negatywne aspekty. Nie chciałbym deprecjonować żadnej z nich, ponieważ na każde podejście jest w naszym życiu miejsce i okoliczności. Nie mniej pierwsza z nich da nam szybkie efekty, aczkolwiek mogą być nietrwałe. Chcę zrzucić kilogramy, by zmieścić się do swojej ślubnej sukienki, a potem mieć w nosie swoją wagę. Wydaje mi się, iż takie postępowanie może się przyczynić do różnych zaburzeń psychicznych związanych między innymi z brakiem samoakceptacji, wszelkich zaburzeń odżywiania wywołanych wszelkiego rodzaju próbami podejmowania wielu działań, które nie będą raczej lukratywne w stosunku do włożonych w to emocji. W tym przypadku bardzo szybko może pojawić się wypalenie. Innym przykładem tego podejścia, jakie miało miejsce w moim przypadku to przetrenowanie, które pojawiło się w postaci długotrwałego urazu w kolanach.
Podejście drugie. Przychodzi wiosna. Trzeba wziąć się za siebie. Zaczynam wstawać wcześniej i jeść śniadanie, zanim wyjdę z domu. Dokładam do tego bieganie zaraz po pracy, czy może idę na siłownie. Ten system przynosi wiele korzyści. Sam stosuję go w wielu aspektach. Nawyki można sobie wyrobić do tego stopnia, że nie będziemy się nad nimi zastanawiać. To tak jak z wiązaniem butów, czy myciem zębów. Czy pamiętasz, którego buta dziś z rana zawiązywałeś pierwszego? Jednak przychodzi czas, w którym zdrowe nawyki są zastępowane tymi mniej zdrowymi. Wymyślamy kolejne wymówki, aby w konsekwencji w zimę po świętach leżeć i „odpoczywać” na kanapie przed netflixem. A na wiosnę nowa ja :D. Tutaj pojawia się świetna metoda, jaką jest spisanie sobie celów S.M.A.R.T., które planujemy osiągnąć, najlepiej tych wewnętrznych, ale te zewnętrzne też są przydatne. A skoro pojawiło się tu słowo „planujemy” to dobrze jest również sformułować na papierze plan realizacji tych celów oraz prowadzić dziennik postępów. To na pewno przyczyni się do utrzymania nas w motywacji do realizacji wcześniej postawionych celów. Przykładem jest plan treningowy, czy żywieniowy. Wszelkie praktyki takie jak afirmację, uważność, szeroko pojęty mindfulness także przyczyni się do utrzymania motywacji, ponadto wkraczając w te obszary mamy duże prawdopodobieństwo, że przy wykonywaniu permanentnie takich praktyk spowoduje to wyniesienie naszego podejścia z between times na podejście thru time.

Mam nadzieję, że Wasz również.
Trzecia opcja to w moim odczuciu nie jest metodą, której można się nauczyć w krótkim czasie. Wiąże się ona ze zmianą wewnętrzną. Zmianą przekonań, poglądów, wartości, autorytetów. Może zajść wtedy, kiedy na jakieś tematyce, mówiąc kolokwialnie, zjemy własne zęby. Wiąże się to z jakąś wiedzą i daleko postawionymi celami. Często celami, które może nigdy nie uda nam się zrealizować. Mam wrażenie, że obecnie siebie postrzegam, jako osobę, która znajduję się w na tym etapie w tematyce odżywiania, regeneracji i treningu. Jednak i tu czasem popadam w kompulsywne ruchy. Tak jak już pisałem to w poście 10K, moim celem treningowym jest już sam proces. Oczywiste jest to, że na zawodach chcę odnosić sukcesy, robić życiówki, ale myślę o tym wszystkim jak o inwestycji w perspektywie zdrowia, dobrego samopoczucia, realizacji, rozwoju, doświadczenia, które może zaprocentuje za kilka lub kilkanaście lat. Podoba mi się uprawianie sportu i prowadzenia takiego trybu życia. Moja obecna dieta pomaga osiągnąć mi lepsze rezultaty w sporcie, ale liczę bardziej na to, że takim postępowaniem przyczynię się to tego, aby uniknąć chorób cywilizacyjnych, być w dobrej sprawności fizycznej i psychicznej w późniejszych latach, a nawet o tym, że swoim zachowaniem mogę przyczynić się kiedyś do wyrobienia dobrych nawyków u moich dzieci, może wnuków, wszystkich bliskich, a nawet przyjaciół, znajomych czy nieznajomych.
Każde z tych podejść może okazać się dla nas intratne w zależności od naszych celów. Jednak w tym przypadku, jak w każdym innym należy zachować zdrowy rozsądek, czasami zatrzymać się lub cofnąć, aby w konsekwencji wyjść na prowadzenie.
Odsyłam jeszcze do wspomnianego w trakcie filmu kanału YT:
https://www.youtube.com/channel/UCOxPs9MBuKQIgfINRvdKSrA
Zachęcam jednocześnie do subskrypcji tego kanału
No i oczywiście mojego kanału, jeśli spodobała Wam się tematyka.
Subskrybujcie również bloga, aby być na bieżąco z tym, co tutaj publikuję.
Ponadto, staramy się, aby tematyka i jakość wszelkich materiałów była coraz ciekawsza, merytoryczna i atrakcyjna wizualnie. Obecnie trwa wiele prac, aby zapewnić Wam jak najlepszą jakość treści. Proszę o odrobinę cierpliwości i zaufania, podzielenia się swoją opinią, poradą, wskazówką, które na pewno docenię oraz dzielenia się treściami ze znajomymi.
Jeśli zainteresowała Cię tematyka posta, chciałbyś dostawać powiadomienie na maila, wówczas zachęcam do subskrypcji mojego bloga. Na samym dole znajduje się guziczek, lub miejsce w którym możesz wpisać swojego maila, aby dostawać powiadomienia o nowych wpisach. 🙂
Zachęcam do zostawienia komentarza oraz kontaktu ze mną w przypadku pytań. Najlepiej poprzez INSTARAM i na inne social-media – dostępne w zakładce kontakt.
Bądźcie sprawni, silni i zdrowi,
Lesserr
Źródła cennej wiedzy, które były inspiracją do napisania tego posta:
Poniżej wspomniane przeze mnie podcasty, które serdecznie polecam!
Polecam również kanał – Mateusz Grzesiak
https://www.youtube.com/user/grzesiakm/featuredhttps://www.youtube.com/user/grzesiakm/featured
Bloga piszesz super 🙂 Masz tendencje do wylewnego opisywania, ale czyta się dobrze. Dokończę jutro, bo chyba przy dzieciach mi nie wchodziło 🙂 Chciałbym tak umieć pisać.
Co do motywacji w sporcie to ja zawsze namawiam ludzi do powolnego zaczynania. Mówię o ludziach, którzy po roku siedzenia przy firmowym biurku z kawą, nagle stwierdzają, że będą biegać. Sto razy powtarzałem, zaczynaj spokojnie, nie biegaj codziennie, tylko zacznij od maksymalnie 3 razy na tydzień. Inaczej mózg skojarzy ta czynność z mordęgą i odmówi wyjścia zęby pobiegać 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szymon,
Serdeczne dziękuję Ci za Twój komentarz.
Niezmiernie miło mi, że masz takie zdanie. To dla mnie bardzo ważne słowa <3. Wydaje mi się, że jeżeli sam chciałbyś pisać, to najlepiej jest cały czas próbować, i z tym, tak jak zewszystkim, w końcu przyjedzie czas, że będziesz z siebie dumny 😉
Sam jestem najlepszym przykładem opisanego przez Ciebie przykładu, stąd nie sposób mi się z Tobą nie zgodzić. Kiedy wstawiłem od mojego biurka z kawą, miałem już prawie 100kg. Jednakże nie chciałem dopuścić do tego, aby przekroczyć tę czerwoną linię i zacząłem dyhotomiczne uprawiać sport i stosować restrykcje żywieniowe. Nie stosując się do materiału wiedzy, który zdobyłem w trakcie szkoły dietetycznej.
Teraz tak jak Ty, pragnę edukować innych, zachęcać do walki o swoje życie, ale z zachowaniem rozsądku, m.in. dlatego tworzę tego bloga ;).
Cieszę się, że masz takie zdanie, jeszcze raz bardzo dziękuję Ci, za podzielenie się swoim przemyśleniem,
Pozdr
Lesserr
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O kurde ale długie, zabrakło mi przerwy w pracy by to przeczytać na raz😉😂. Generalnie bardzo fajny tekst.
P.S. wydaje mi się że jestem na etapie 3. W drugim chyba nigdy nie byłem i raczej nie będę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Drogi Krawiol_,
Sorki, że się tak rozwlekam nad tematyką. Sądzę, że jednak, aby wyczerpać tematykę i zobrazować sytuację warto było uwzględnić kilka informacji, a także podać kilka przykładów. Nie mniej dziękuję za poświęcony przez Ciebie czas i zostawienie komentarza. Wszystkie są dla mnie bardzo istotne :).
Jest mi bardzo miło, że masz takie zdanie. Dzięki temu wiem, że to co robię ma sens <3. Jeśli znajdujesz się na 3 etapie, to bardzo Ci gratuluje. Ode mnie wymagało to wiele czasu oraz popełnienia niezliczonej ilości błędów w odżywianiu, regeneracji oraz treningach. Jednak dzięki temu, że byłem na 2 etapie, zyskałem dużo doświadczenia i wiedzy, którą chciałbym się teraz dzielić z innymi 🙂 Więc ten 2 też nie jest zły. Może nas wiele nauczyć i nie można go demonizować. Natomiast istnieje wiele niebezpieczeństw związanych z tym okresem.
Pozdrawiam gorąco,
Lesserr
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cześć. Temat bardzo złożony i zawarta treść niewątpliwie do nie podważenia. Co do zainteresowań zgadzam się w pełni. Trwalibyśmy w wiecznej egzystencji aż by nasze przysłowiowe światło zgasło gdybyśmy nie mieli żadnego hobby. Myślę, że jesteśmy dobre kilka kroków przed osobami bez żadnego zainteresowania. Chociaż każdy czerpie przyjemność z życia na swój sposób. I tak faktycznie, kluczowy moment w fazie początkowej czegokolwiek jest taki, aby zapał w nas nie zgasł i nie skończyło się wszystko równie szybko jak zaczęło. W temacie treningu, jest podobnie. Mnie nie raz nachodzą myśli: po co to robię? Jaki jest tego cel? No i biorą one górę. Ale też myślę że w życiu nie chodzi o ciągły proces rozwoju swojej osoby. Czasem trzeba znaleźć zjazd z tej drogi choćby na chwilę i zrobić coś wbrew swoim postanowieniom. Aby nie stać się więźniem samego siebie. Pamiętajmy że życie jest jedno i sądzę że trzeba próbować też nowych, niekoniecznie tych dobrych rzeczy.
Dalszych sukcesów.
Łukasz
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Drogi Łukaszu,
Twoje słowa są niesamowicie przemyślane i jakże prawdziwe. W temacie utraty zapału i tego jak temu zaradzić, będę jeszcze wiele razy pisał i dawał czytelnikom narzędzia, aby mogli sobie z Tym radzić i odnajdywać motywację. Jeśli chodzi o zjechanie z obranego kursu, jak to ładnie napisałeś, to jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Nie mniej, jeśli zaplanujemy taką psychiczną czy fizyczną regenerację i będzie ona celowa i rozsądna, wówczas cały czas trzymamy się obranego kursu ;), wówczas możemy nazwać każdy taki proces rozwoju, procesem periodyzowanym, w którym dochodzi ostatecznie do super kompensacji. Czyli wilk syty i owca cała :D. Żyjmy pełnią życia! Tutaj przydaje się rozsądek i kierowanie zasadą 90/10 czy 80/20 i nie tyczy się to tylko aspektu dietetycznego, a każdego aspektu w naszym życiu ;).
Dziękuję Ci Łukaszu za taki wspaniały komentarz, bądź sprawny, silny i zdrowy,
Lesserr
PolubieniePolubione przez 1 osoba